Alienacja rodzicielska, czyli kiedy mama nie lubi taty..
<<… Postawa rodzicielska ojca jest bez zastrzeżeń …, małoletnia nie postrzega ojca, jako osoby zagrażającej dla siebie…, odczuwa brak ojca w swoim życiu…, obdarza go uczuciem miłości…, pragnie mieć z nim swobodne kontakty…, identyfikuje się z negatywnymi emocjami i opiniami matki na temat ojca…, z badania wynika, że dziecko niechętnie ujawnia swoje prawdziwe uczucia w stosunku do ojca w poczuciu lojalności wobec matki, a także z obawy przed utratą uczuć i pozytywnego nastawienia do niej…>>
Ale zacznijmy od początku.
Rodzice dziewczynki od kilku lat żyją w rozłączeniu. Dziecko mieszka z matką, z ojcem ma swobodne i częste kontakty. Aż wydarza się coś, co powoduje, że dziecko zrywa ten kontakt. Co? Ojciec nie wie. Matka mówi, że ojciec dziecka pije. Dziecko mówi, że nie chce, bo tata pije. I sprawia trafia do sądu – a w zasadzie dwie: o pozbawienie ojca władzy rodzicielskiej i zakaz kontaktów ojca z dzieckiem.
Matka powołuje świadków, że ojciec pije. Ojciec przedstawia swoje dowody, ale czuć, komu sąd wierzy. Choć żaden świadek nigdy nie widział, że ojciec pije, a wszyscy wiedzą to tylko od dziecka i matki. Które to wiedzą, choć córka od miesięcy, a matka od lat nie widuje ojca.
W sprawie pojawia się opinia biegłego – sporządzona przez jednego psychologa, po około 20-sto minutowym badaniu, do którego nie dopuszcza się ojca. Z badania wynika, że ojciec to ten zły, matka to ta dobra, a dziecko nie chce się widzieć z ojcem, bo ten pije.
Od wszczęcia postępowania mija 8 miesięcy zanim dochodzi do ponownego, niespodziewanego, jednorazowego kontaktu ojca z córką, na którym dziecko bez oporów zostaje z nim sam na sam. Jest tak, jak przed laty. Dobrze się bawią. Ale potem kontakt znowu się urywa.
Aż do dnia badania przeprowadzonego przez opiniodawczy zespół specjalistów sądowych. Badania, które zostaje przeprowadzone po ponad roku od wszczęcia spraw. Badania, z którego fragment sparafrazowałam na wstępie. Badania, w czasie którego dziecko zostaje z ojcem sam na sam, przez pół godziny się razem bawią, rozmawiają, przytulają.
Jak ta historia się skończy – czas pokaże, obie sprawy są nadal w toku. Nasz klient – ojciec, nie poddaje się i my też nie, bo w sprawach rodzinnych priorytetem jest dobro dziecka, a ono ma pragnienie stałego kontaktu ze swoim tatą.
Jakoś tak wychodzi, że do drzwi naszej kancelarii pukają albo mamy, które stają na głowie, żeby dziecko choć raz na miesiąc, pół roku, czy rok zobaczyło się z ojcem – bo jemu na kontakcie po prostu nie zależy, albo tatowie, którzy przewróciliby świat do góry nogami, żeby tylko być ze swoim dzieckiem, z którym tracą kontakt przez zachowanie jego mamy. W tym drugim przypadku walka jest bardzo nierówna. Ale opinia specjalistów w tej konkretnej sprawie daje nam nadzieję, że ta walka się opłaci.